O mojej miłości do chleba bananowego pisałam już tutaj nie raz i nie dwa. Serio, chlebek bananowy jest jedną z najlepszych rzeczy na świecie. Jest banalny w wykonaniu, mięciutki i skoro zawiera w swojej nazwie słowo „chleb” to zupełnie nie powinien się liczyć jako jedzenie słodyczy. To kanapka, a nie kawałek ciasta (tak sobie uparcie powtarzam krojąc kolejny kawałek). Ten przepis sprawdziłam już dwukrotnie i z pewnością jeszcze do niego wrócę. Jest jednym z najlepszych jakie dotąd zrobiłam. Sama nie umiem zdecydować czy to zasługa jogurtu czy dwóch tabliczek czekolady…
Niestety nie mam dla niego zbyt wielu zdjęć – znika zbyt szybko by go sfotografować, ale to powinna być dla was dodatkowa rekomendacja, czyż nie?
Podwójnie czekoladowy chlebek bananowy
- 320 g mąki
- 50 g kakao do wypieków
- 150 g cukru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 soli
- 200 g czekolady pokrojonej w kostkę (2x gorzka lub 1x gorzka i 1x mleczna)
- 1 duże jajko
- 3 duże banany
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 80 ml oleju roślinnego
- 330 g gęstego jogurtu naturalnego
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Formę wyłożyć papierem do pieczenia. Banany rozgnieść widelcem; wymieszać w dużej misce z jajkiem, jogurtem, olejem i ekstraktem waniliowym. Suche składniki wymieszać w drugiej misce i wsypać do mokrych. Wymieszać do uzyskania jednolitej, gęstej masy. Wyspać 3/4 czekolady, przemieszać krótko. Gotowe ciasto przełożyć do formy i posypać pozostałą czekoladą. Piec około 50-60 minut – aż patyczek wbity w ciasto będzie wychodzić suchy. Wystudzić na kratce.
Uwagi:
- Ciasta z tego przepisu wychodzi naprawdę dużo – moja keksówka ledwo je pomieściła, a nie należy do najmniejszych (25×12 cm). Nie polecam nakładać więcej niż 3/4 formy, bo z tą ilością proszku do pieczenia i sody ciasto może wam wyskoczyć poza brzegi. Ja wykładałam papilotkami formę na 6 muffin i po prostu resztę ciasta piekłam jako muffiny (20 minut w piekarniku!).
- Z tego przepisu jak najbardziej można zrobić same muffiny – na oko oceniam, że wyszłoby ich jakieś 2 tuziny.
- W oryginalnym przepisie jest mniej jogurtu (240 g), ale ja nie lubię jak mi zostaje coś na dnie kubka i pakuje całe 330 g gęstego jogurt naturalny. Zwiększa się przez to ryzyko lekkiego – ale pysznego – zakalca, który zresztą trochę widać na zdjęciach. Jeśli chcecie możecie dać mniej jogurtu i pewnie wtedy wszystko wam się zmieści do keksówki! Przez to ciasto może być trochę mniej wilgotne, niż to moje. Tak czy siak i tak będzie pyszne.
- Polecam mieszać czekolady – jedna mleczna, jedna gorzka albo użyć dwóch gorzkich. Jeśli bardzo zależy wam na dwóch mlecznych zredukowałabym ilość cukru do plus/minus 1/3 żeby nie było za słodko.