To był jeden z tych przepisów, które zobaczyłam i stwierdziłam: Muszę to zrobić. Już. Natychmiast! Mam słabość do wszystkiego co malutkie i/lub z jabłkami i cynamonem. I faktycznie wprowadziłam go w życie bardzo szybko, tylko na blogu pojawia się z opóźnieniem. Na szczęście mam już nowy sprzęt (żegnaj miesięczna pensjo…), laptop mruczy cichutko, a ja uczę się nowej klawiatury. I staram się kraść codzienności kolejne momenty, by mieć kiedy gotować i kiedy pisać. To trudniejsze niż się spodziewałam, ale się przecież nie poddam!
Babeczki były fenomenalne. Zjadałam je gorące, parzące palce i język. Tylko tak żeby nikt nie widział, bo reszta domowników słyszała tylko: Zostaw, bo nie będzie do zdjęć! Moje foremki są najwyraźniej mniejsze niż te w przepisie oryginalnym, bo mi sztuk wyszło ponad 30. Więc na szczęście było czemu robić zdjęcia!
Cytuję bez większych zmian.
Mini apple-pies
ok. 30 sztuk (w zależności od wielkości foremek)
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 szklanka mąki krupczatki
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 200 g masła
- 2 jajka
- 4 duże jabłka
- 1/3 szklanki cukru
- 1,5 łyżeczki cynamonu
- 2 płaskie łyżeczki mąki ziemniaczanej
W misce mieszamy: mąkę pszenną i krupczatkę z proszkiem do pieczenia i cukrem pudrem. Dodajemy pokrojone w kostkę masło i wbijamy jajka. Szybko zagniatamy kruche. Gotowe ciasto owijamy folią i odstawiamy do lodówki na minimum godzinę.
Jabłka obieramy ze skórek, drylujemy i kroimy w drobną kostkę. Zasypujemy cynamonem, cukrem i mąką ziemniaczaną. Mieszamy i zostawiamy żeby się przegryzło.
Schłodzone ciasto dzielimy na dwie części. Pierwszą rozwałkowujemy i używamy do wyłożenia foremek na babeczki (ja swoje blaszki natłuściłam, ale to podobno nie jest konieczne). Do środka nakładamy łyżeczką nadzienie jabłkowe. Teraz czas rozwałkować drugą połowę ciasta, z której wycinamy kółka (wielkością odpowiadające średnicy foremek). Każdy kawałek nacinamy na środku tworząc krzyżyk (żeby para wodna miała drogę ucieczki) i układamy na wierzchu każdego z ciasteczek. Dociskamy boki i ustawiamy foremki na blasze do pieczenia.
Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez ok. 25 minut, aż do uzyskania złotego koloru. Ostudzone posypujemy cukrem pudrem.
Oryginalny przepis do zobaczenia tutaj.
Jak patrzę na nie, to też stwierdzam, że muszę je zrobić. Wyglądają wspaniale 😉
PolubieniePolubienie
I wspaniale smakują! Także bardzo polecam 🙂
PolubieniePolubienie
Fajnie, że mój przepis poszedł w świat. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Piękne. Mogę zapytać gdzie kupiłaś kratownicę?
PolubieniePolubienie
W TKMaxx, razem z tortownicą w zestawie. Można tam różne skarby upolować i to za nieduże pieniądze 🙂
PolubieniePolubienie
Jakie urocze 🙂
PolubieniePolubienie